Tre Cime di Lavaredo – to masyw górski w Dolomitach Włoskich. Masyw składa się z trzech głównych szczytów: Cima Ovest, Cima Grande, Cima Piccola oraz dwóch mniejszych turni: Piccolissima i Punta di Frida. Droga na szczyt możliwa jest jedynie poprzez wspinaczkę, my szczytu zdobywać nie będziemy, ale za to obejdziemy masyw dookoła.
Dojazd i nocleg
Do Włoch udajemy się samochodem, oczywiście z zamiarem nocowania pod naszym fioletowym M2. Jadąc pod namiot, nigdy nie mamy ściśle określonego planu czy konkretnego miejsca noclegu. Przed wyjazdem planujemy co chcemy zobaczyć, jednak nigdy nie wiadomo na co pozwoli nam czas, czy pogoda. Mając wstępny plan miejsc, które chcemy odwiedzić, rozglądamy się za polami namiotowymi w okolicy. Czym się kierujemy? Głównie sugerujemy się opiniami w google. Często na jednym campingu zostajemy jedną noc, dlatego nasze wymagania nie są wygórowane.
Wybieramy drogę przez Czechy i Austrię. Koszt winiet za autostrady na 10 dni, kupionych po stronie polskiej to koszt 141 zł (na Austrię można kupić on-line ale musi być kupiona z wyprzedzeniem 14 dni, wtedy wychodzi taniej). We Włoszech winiet nie ma, tam płatności dokonuje się na bramkach. W tej części Włoch, po której będziemy poruszać się przez najbliższe 4 dni, na płatne odcinki dróg nie natrafiliśmy.
Łukasz znalazł dwa pola namiotowe, zawsze staramy się mieć jakiś plan B. Z drugiej strony jesteśmy autem, które przez kilka najbliższych dni jest naszą, garderobą, kuchnią, salonem wiec śmiało możemy wykorzystać go również jako sypialnię.
Wróćmy do campingu, pierwszy cel to Olympia – dużo opinii, fajnie wygląda. Jak to z dobrymi campingami bywa, nie było ani jednego wolnego miejsca na nasz mały namiot. Mała konsternacja, tym bardziej, że wieczorem Łukasz miał cel wykąpania się w basenie, który jest na terenie tego campingu. Dodatkowo powoli się ściemniało, mieliśmy jeszcze nasz plan B, czyli drugi camping zaznaczony na mapach google. Żadnych innych pól namiotowych mapy nie pokazywały ani żadnego nie mijaliśmy po drodze.
Wyznaczamy trasę i kierujemy się na drugie i jedyne pole namiotowe w najbliższej okolicy. Camping Toblacher See.
Camping znajduje się na terenie parku Parco avventura. Dlatego, aby wjechać na jego teren trzeba przybyć o odpowiedniej godzinie.
Już na drzwiach recepcji wisi niepokojący napis „brak wolnych miejsc” postanowiliśmy jednak zapytać. Pan na recepcji bardzo miły potwierdził dokładnie to, co zastaliśmy napisane na drzwiach wejściowych. Wolnych miejsc brak. Zaczęliśmy pytać o jakieś inne pola w pobliżu i czy na pewno nic nie da się zrobić. Potrzebujemy tylko kawałek ziemi, żeby rozbić namiot, przespać się i następnego dnia ruszamy dalej. Już prawie wychodziliśmy, aż recepcjonista zapytał jak bardzo mały jest ten nasz namiot i zaproponował miejsce na jedną noc.
Warunki na campingu super, bardzo duże toalety oraz prysznice, zadbane i czyste. Na terenie campingu restauracja i sklepik, w którym można było zamówić świeże pieczywo na kolejny dzień. Cały camping wydawał się bardzo sympatycznym miejsce a dodatkowo położony w pięknym miejscu.
Za namiot, dwie osoby, auto oraz dostęp do toalet i prysznica za jedną noc zapłaciliśmy 40,70€
Rozbiliśmy namiot idziemy rozejrzeć się po okolicy.
Park Dobbiaco i jezioro Dobbiaco
Już na samym wjeździe na teren campingu, naszym oczom ukazał się piękny widok jeziora otulonego górami. To jezioro to Dobbiaco. Jest ono położone pomiędzy rezerwatem przyrody Tre Cime, a parkiem przyrody Fanes-Sennes-Braies, które wpisane są na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jezioro można obejść specjalnie wytyczoną ścieżką, niestety my mieliśmy jedynie czas na podziwianie tylko jego kawałka.
Przyznacie, że miejsce super na camping.
Trzy szczyty w Lavaredo | Tre Cime di Lavaredo
Dzień drugi naszej Włoskiej górskiej przygody. Noc minęła spokojnie. Może oprócz tego, że troszeczkę zaskoczyła nas pogoda, a raczej jak nie ja – nie przewidziałam, że w tym rejonie temperatura w nocy może zejść pod koniec sierpnia nawet do 8 stopni. Co przy nocowaniu w namiocie da się odczuć. Przez całą noc marzyłam o śpiworku, który został w domu. Musiała nam wystarczyć kołderka i mały kocyk niemęskich wymiarów;) Drogę do naszego dzisiejszego celu spędziliśmy z podgrzewanymi fotelami.
A dzisiejszy cel, to obejście wokoło trzech szczytów Tre Cime di Lavaredo.
Przed wejściem na szlak szybkie zakupy, żeby zjeść coś na śniadanko. Trafiamy do sklepu, który prowadzi starszy włoch. A w nim same włoskie specjały. Wszystko wyglądało tak jak, byłoby własnego wyrobu. Wędliny, sery nalewki, wina.
Przed nami długi spacer dlatego kupujemy coś na ząb między innymi kanapkę z salami, wygląda jak sucha bułka?
Błąd! To było coś niesamowicie pysznego, być może okoliczności przyrody, w jakich je spożywaliśmy, nadały im niepowtarzalnego smaku.
Do plecaka trafiły również precle oraz cukierki z galaretki i oczywiście spory zapas wody do picia. Za wszystko płacimy 11,90€
Aby dostać się na parking, z którego startujemy dookoła trzech szczytów trzeba uiścić opłatę. W kwocie 30€ jest wejściówka do parku Tre Cime oraz postój na parkingu Parcheggio Tre Cime Lavaredo.
Pętla, jaką mieliśmy zrobić to około 10 km. Cała trasa naszej wędrówki przebiegała przez wysokie skaliste półki, zielone łąki alpejskie i panoramiczne widoki górskie. Śmiało można udać się z dziećmi. Czas, jaki trzeba sobie zarezerwować, to około 3 godzin na pokonanie takiego odcinka. Oczywiście zajęło nam to trochę więcej, ale to wszystko przez widoki i postój w schronisku na kawę.
Wyruszamy z parkingu spod schroniska Rifugio Auronzo.
Szlaki we włoskich górach, wszystkie oznaczone są tym samym kolorem w odróżnieniu od naszych polskich oznaczeń.
Szlak oznaczony jest flagą, w kolorach czerwono białym oraz numerem szlaku. Plus oczywiście tabliczki z kierunkami i nazwami punktów docelowych.
My kierujemy się szlakiem o numerze 101.
Pierwszy przystanek na kanapkę to Cappella degli Alpini
Dalej podążamy szlakiem oznaczonym w kierunku Rifugio Lavaredo.
Przy schronisku Rifugio Lavaredo odbijamy lekko w prawo, nadal trzymając się szlaku numer 101. Bez obaw mimo to, że idzie tą drogą mniej turystów, widok na trzy szczyty jest zdecydowanie bardziej spektakularny.
Szlak, który prowadził w lewo, jest tuż pod szczytami. Nie są one z niego tak widoczne, jak z tego, który wybraliśmy my.
Oba szlaki spod schroniska Rifugio Lavaredo łączą się w jeden, który dalej prowadzi do schroniska Rifugio Locatelli.
Polecamy przysiąść na tarasie w schronisku i delektować się zachwycającymi Tre Cime di Lavaredo.
Po pobudzającej dawce widoku i kawy postanowiliśmy troszkę zboczyć ze szlaku.
Udaliśmy się ścieżką, która biegnie po prawej stronie od schroniska w dół.
Niestety, aby wrócić do auta, musieliśmy wrócić do schroniska.
A szkoda, bo widoki robiły się coraz lepsze.
Wychodząc ze schroniska po prawej widzimy na wzniesieniu kapliczkę Chiesetta Alpina. Jak ją miniemy, trzymamy się szlaku numer 102, aż do skrzyżowania dróg.
Od tego momentu zaczynamy podążać w dół doliny, szlakiem numer 105 w kierunku schroniska Langalm.
Coraz mniej czasu pozostało na zachwycanie się górskimi widokami.
Lago di Braies
Czasu do zachodu słońca mieliśmy jeszcze sporo, a kilometrów do nowego campingu nie wiele. Dlatego postanowiliśmy zobaczyć jeszcze Lago di Braies.
Jezioro Braies położone jest na terenie rezerwatu przyrody Fanes Sennes Braies na wysokości 1494 m n.p.m.
Z parkingu nad jezioro jest zaledwie kilkadziesiąt metrów, koszt parkingu nie zależnie od spędzonego czasu to 6€.
Nad samym jeziorem można wypożyczyć łódkę i popływać na jeziorze. Można również obejść jezioro wyznaczoną ścieżką. Jeśli wierzyć tabliczkom to przejście zajęłoby około 2 godzin. My przespacerowaliśmy się kawałek za kapliczkę Kapelle Pragser Wildsee.
Troszkę zmęczeni, a raczej dotlenieni i opaleni górskim słońcem. Lekko owiani wiatrem co widać na policzkach, kierujemy się na camping położony bliżej kolejnych punktów naszej wyprawy. O tym w kolejnym wpisie.
I tak minęły nam dwa dni włoskiej przygody. Moja głowa eksploduje od natłoku piękna, jakie widziałam. Aż boje się kolejnych dni.
Troszkę wprowadziłam Was fotorelacją, zobaczcie co przygotował Łukasz.
Zapraszamy na krótki film.
Podobał Wam się ten wpis, napiszcie komentarz, udostępnijcie znajomym, napiszcie czego Wam zabrakło i o co możemy ten tekst uzupełnić. Pozdrawiamy.